Napad Jutów

Ujrzeli nareszcie bielejące brzegi. Wśród nocy ciemnej śnili o tym widoku na dnie dwużaglowych statków obitych skórą fok i białych niedźwiedzi, jeleni, odyńców i byków - pośród tarcic napuszczonych smołą, gdy woda zamarzająca igłami kłuła golenie, a wicher morski zapierał oddech w gardzielach. W kolisku rozbestwionej burzy, gdy nagłe ryki i ponure łoskoty wybiegały z przepaści między wyniosłymi bałwany, jak gdyby łono ziemi, pod niewolą wiekuistą wód głębiny zawarte, przychodziło do głosu, śniła im się - której jeszcze nie deptali - garbata i od lasów rozchwianych falująca susza.